Strona 1 z 1

Jak się zdrowo zestarzeć? [za Andrew Weil]

: pt 29 kwie 2011 10:35
autor: Janina
W tym roku [2011] stuknie mi sześćdziesiątka. Cieszyłam się tą okrągłą liczbą lat, która pozwala mi nadal pracować bez progów nałożonych przez ZUS na osoby korzystające z wcześniejszej emerytury. Gdy jednak minął ten radosny czas oczekiwania, nadszedł czas refleksji, która uświadomiła mi, że oto zbliżyłam się do tego okresu życia, gdy energia i siły zaczną mnie opuszczać, a ja sama coraz bardziej będę traciła niezależność. Sześćdziesiątka to wiek, gdy nasze narządy stopniowo odmawiają nam posłuszeństwa i pojawiają się pierwsze oznaki chorób związanych z procesem starzenia się.
Aby uwolnić się od tych myśli postanowiłam coś zrobić, moje miasto – Wrocław – przygotowuje się do Euro2012, w Internecie można znaleźć mnóstwo projektów finansowanych przez Unię Europejską, z reguły projekty są poświęcone ludziom młodym lub bezrobotnym, znalazłam projekt „Drużyna Euro 2012” bez ograniczeń wiekowych, poza tym mogą uczestniczyć osoby aktywne zawodowo, wypełniłam formularz rekrutacyjny dla kobiet zgłaszających się na szkolenia i kursy dla wolontariuszek, zainteresowało mnie szczególnie dziennikarstwo sportowe, moja dotychczasowa praca była związana ze sportem. Niestety, otrzymałam informację, że projekt jest skierowany do osób bezrobotnych. Czy żałuję?, tak właściwie nie wiem, przeżywałam „dołek” i chcąc się uwolnić od przykrych myśli, jak zwykle musiałam coś zrobić. Myślę, że dobrze się stało, nie wiem czy umiałabym biernie uczestniczyć w szkoleniach, mój temperament, pomimo sześćdziesiątki, nie pozwala mi usiedzieć na miejscu. Pomyślałam zajmę się sobą sama, wybrałam się do księgarni, księgarnia pusta, bez ludzi, czwartek, przed weekendem majowym, poprosiłam o książki o starości, usiadłam i wybierałam co mnie interesuje, moje zainteresowania starością wiążą się nie tylko z moim wiekiem, ale również doktoratem – może, jeżeli los i promotor pozwolą, to będzie moja droga aktywności? Kupiłam cztery książki, w tym autorstwa A. Weila „Jak się zdrowo zestarzeć?”. Pozwolę sobie, idąc za autorem książki, podzielić się swoimi refleksjami związanymi z przeżywaniem starości.
Jak pisze A. Weil proces starzenia niełatwo dostrzec z dnia na dzień. Gdy rankiem patrzę w lustro, moja twarz i siwe włosy wydają się takie same jak dnia poprzedniego. Jednak na fotografiach z lat wcześniejszych włosy były czarne, twarz pełniejsza, łagodniejsza i bez zmarszczek, trudno nie zauważyć, jak wiele na przestrzeni minionych lat się we mnie zmieniło. Gdy się skupię, mogę stwierdzić i inne zmiany, jakie zaszły w moim ciele – tu mnie boli, tam mnie strzyka, gorzej znoszę niewygody podróży, mam mniej energii. Także i pamięć nie jest już taka jak dawniej. W tym samym jednak czasie jakaś część mnie czuje się zupełnie nietknięta zmianami, niemal identyczna jak wtedy, gdy byłam młoda, tzn. gdy miałam 20 lat. Myślę, że każdy z nas odczuwa podobnie.
Zgadzam się z autorem książki, że starość nie dopada nas nagle w jakimś punkcie życia, na przykład podczas sześćdziesiątych urodzin czy przy innym tego typu „kamieniu milowym” naszego życia. W którymkolwiek punkcie tego procesu znajdujemy się w danej chwili, ważne jest nauczyć się, jak żyć właściwie, by osiągnąć maksymalne zdrowie i szczęście. Taki powinien być cel każdego z nas. A to, co właściwe w wieku lat dwudziestu, z pewnością nie jest właściwe, gdy stuknie nam pięćdziesiątka.
Starość, niestety, niesie ze sobą wiele nieprzyjemnych zmian, takich jak: ból i cierpienie, obniżenie wigoru i zdolności regeneracji, pogorszenie funkcjonowania zmysłów, zmniejszenie napięcia mięśni, kruchość kości, obniżenie seksualnej energii, luki w pamięci, zmarszczki, utrata urody, przyjaciół, rodziny i niezależności, wzrastające uzależnienie od lekarzy i pigułek, izolacja społeczna. Możemy maskować zewnętrzne oznaki tego procesu lub próbować, wbrew niemu, utrzymywać dawne nawyki. Nie możemy jednak zmienić faktu, że wszyscy zmierzamy ku fizycznej degradacji i śmierci. I najlepsze, co możemy zrobić (a to naprawdę wiele), to zaakceptować nieuchronne i przystosować się do tego, utrzymując się w możliwie jak najlepszym zdrowiu. Negowanie procesu starzenia się i próby walki z nim są bezproduktywne; nie pozwalają nam go zrozumieć i pogodzić się z ważną częścią naszego doświadczenia. Taka postawa stanowi główną przeszkodę w tym, by starzeć się łagodnie i z wdziękiem. A starzeć się z wdziękiem to znaczy pozwolić naturze biec swoim trybem, robiąc jednocześnie wszystko, co w naszej mocy, by oddalić moment nadejścia związanych ze starością chorób. Innymi słowy, żyć tak długo i tak dobrze, jak tylko się da, sprawiając, że nasz etap schyłkowy pod koniec życia będzie możliwie jak najkrótszy.
Na temat starzenia się można też powiedzieć kilka rzeczy pozytywnych. Szczęśliwie się składa, że większość z nas nie starzeje się tak, jak starzeli się nasi rodzice i dziadkowie. Mamy dostęp do lepszej opieki medycznej i większą wiedzę na temat chorób związanych z podeszłym wiekiem. Lepiej się odżywiamy. Możemy korzystać z różnych dodatków dietetycznych (suplementów), które pomagają nam utrzymać formę, jak również z innych produktów i usług, dzięki którym możemy łatwiej sprostać wyzwaniom starości. W rezultacie coraz częściej spotyka się osoby po siedemdziesiątce, a także ludzi po osiemdziesiątce, którzy nadal są aktywni, zdrowi i zadowoleni z życia.
Starzenie się niesie ze sobą nie tylko wyzwania i straty, ale i nagrody. Autor książki zwraca uwagę na te dziedziny, w których pojęcia „stary” i „dobry” można traktować jako synonimy. Co jest tak bardzo wzruszające w starych drzewach? Dlaczego stare wina i whisky warte są więcej od młodych? Czemu sery dojrzałe lepsze są od serów niedojrzałych? Co sprawia, że piękniejsze dźwięk wydają stare skrzypce? I dlaczego tak wielką wartość miewają antyki?
To prawda, że starzenie się może nieść ze sobą słabość i cierpienie. Ale może też ofiarować nam głębię i bogactwo doświadczenia, pełnię życia, spokój, mądrość oraz swoistą siłę i wdzięk. Po prostu, jak pisze dalej autor, trzeba zaakceptować proces starzenia się i podejmować działania zmierzające do polepszenia stanu zdrowia w ciągu całego życia. By zestarzeć się wdziękiem, trzeba przestać negować fakt, że się starzejemy, i uczyć się utrzymywać nasze ciało i umysł w dobrym stanie na wszystkich etapach życia.
Pierwszym krokiem ku starzeniu się z wdziękiem jest dokładne przyjrzenie się temu procesowi i zrozumienie go.
Autor książki podzielił się kilkoma fragmentami swojego własnego duchowego testamentu, gdy, jak pisze ma sześćdziesiąt dwa lata i stoi na progu starości, w momencie życia, w którym medycyna każe mu się spodziewać schyłku zdrowia fizycznego i psychicznego:
„Nauczyłem się ufać intuicji, wewnętrznej busoli, która mi pokazuje, co dobre, a co złe, gdzie prawda, a gdzie fałsz. Ćwiczę tę zdolność wsłuchiwania się w głos wewnętrzny i nieustannie konfrontuję ją z doświadczeniem i zewnętrznymi źródłami informacji. Wierzę, że intuicję posiada każdy. Niestety, system edukacji nie uczy nas, jak z niej korzystać. Musimy się tego uczyć sami.
Zawsze nieufnie odnosiłem się do tego, co pewne – czy to w nauce, medycynie, czy w innym obszarze wiedzy. Gdy jakiś autorytet mówi mi: »Jest właśnie tak«, mój umysł natychmiast szuka innych interpretacji danych. Dobrze mi z niepewnością i radzę, byście także się tego nauczyli. W końcu żyjemy w świecie niepewności.
Sformułowania »albo-albo« źle na mnie działają. Zdecydowanie wolę »to i to«. Może się ono wydawać dziwne, ale otwiera tak wiele możliwości, że życie od razu staje się bardziej interesujące. Na przykład zawsze staram się ogarniać oba aspekty mojej natury – ten ciemny i ten jasny, podobnie jak próbuję na równi cieszyć się dniem i nocą. Też tak spróbujcie.
Podróże i spotkania z innymi kulturami bardzo wpłynęły na moją wizję świata. Wierzę, że istnieje wiele rzeczywistości. Z danych, których dostarczają nam zmysły, można zbudować różne obrazy otaczającego nas świata, a każdy z nich może być spójny i jednakowo ważny. Trzeba wysiłku, by otrząsnąć się ze ślepoty narzuconej przez naszą kulturę i uświadomić sobie tę prawdę.
Ważne jest, by żyć w harmonii z naturą. Znam wielu ludzi, którzy się jej boją, że jest im wroga. Przykro mi to stwierdzić, ale takie podejście spotykam nawet u osób mojej profesji. Wielu kolegów lekarzy naprawdę wierzy, że leki farmakologiczne są bezpieczniejsze od ziołowych, bo te pierwsze są lepiej znane i czystsze. Moje doświadczenie uczy czegoś zupełnie przeciwnego. Odsetek roślin, grzybów lub owadów, które mogą zabić lub wyrządzić krzywdę, jest bardzo niewielki. Odsetek leków farmakologicznych, które zabijają i poważnie szkodzą, nie jest wcale taki mały. Przyroda może być zjawiskiem złożonym i dzikim, ale powinno się ją traktować jak sprzymierzeńca, a nie wroga.
Obserwuję fascynującą i zdumiewającą zależność pomiędzy rzeczywistością zewnętrzną i wewnętrzną. Wszystko, co nosimy w głowie, determinuje nasze doświadczenia w świecie. Znany przykład: pies, który się boi, zachowuje się agresywnie. Jeśli więc spotykają nas rzeczy, które nam się nie podobają, spróbujmy się zastanowić, jak można je zmienić, modyfikując nasze postrzeganie ich lub nasz stosunek do nich.
Zasada ta wyraźnie stosuje się do naszych relacji z innymi ludźmi. Zawsze warto jest szukać punktów stycznych i podobieństw między nami a innymi. To podstawa współczucia. Nauczyłem się, że jeśli nie mogę czegoś znieść w drugiej osobie, często jest to odbicie tego, czego nie lubię w sobie samym. Wszystko jest projekcją – na razie nie dowiedziono, że jest inaczej.
Wierzę w magię i tajemnice. Jednocześnie jestem przekonany o wartości metod naukowych i wiedzy opartej na dowodach. Jak to można pogodzić? Już mówiłem – praktykuję sposób myślenia "i to, i to"; zamiast "albo-albo".
Wierzę, że świadomość jest pierwotna w stosunku do materii i energii i że to ona kieruje ewolucją wszechświata materialnego. Nie mam zamiaru tego dowodzić lub spierać się z materialistami. Materialiści uważają, że świadomość to tylko epifenomen, skutek biochemicznej i elektrycznej aktywności mózgu. Moje podejście jest dla mnie korzystne i wynika bardziej z mojego doświadczenia niż studiowania cudzych poglądów.
Choć, jak wszyscy na świecie, podlegam wahaniom nastrojów i popadam niekiedy w czarną rozpacz, to jednak najczęściej mam głębokie, silne i – rzekłbym nawet – nieracjonalne przekonanie, że wszystko jest dokładnie takie, jak być powinno, włączając w to fakt, że się starzejemy i zmierzamy ku śmierci. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale gdy tak czuję, mniej się boję, łatwiej akceptuję zmiany i jestem bardziej zadowolony z życia.
Na koniec chciałbym przekazać wam moje błogosławieństwo i życzenia, by wasza starość była łagodna, zdrowa i pełna wdzięku. Mam nadzieję, że zauważycie jej dobre strony i będziecie się umieli nimi cieszyć. Liczę, że odkryjecie, iż wraz ze starością jesteście mądrzejsi, lepsi, łagodniejsi, bardziej konsekwentni i skoncentrowani na tym, co naprawdę ważne…”
Zapraszam do lektury książki… Książka była w Stanach Zjednoczonych wielkim bestsellerem. W zalewie publikacji o cudownych dietach i metodach przedłużania młodości stanowi wyraz zdrowego rozsądku, popartego wiedzą medyczną i doświadczeniem lekarskim autora. Autor opisuje wszystkie aspekty naszego życia, które mają wpływ na długie zachowanie możliwie najlepszej formy fizycznej i psychicznej. Radzi, jak dbać o zdrowie, żeby w przyszłości cieszyć się godną starością…