Strona 1 z 1

Człowiek Praca Wartości [za:J.W.Gałkowski]

: czw 29 lis 2018 10:22
autor: Janina
Przez rok zmagałam się ze sobą, ze swoimi problemami [post Samotność z pogranicza pustyni], wracałam pamięcią do przeszłości, szukając pozytywnych stron z mojego życia i… znalazłam… praca, jestem tym, kim jestem, dzięki pracy. Rzucając się w wir pracy, bez względu na jej charakter - zawodowa, czy też opieka nad bliskimi, robienie pierogów, sprzątanie, koszenie trawy na działce - najważniejsze aby sprawiała radość, przynosiła efekty oraz dostarczała uczucia zmęczenia fizycznego lub umysłowego - wysiłek fizyczny lub umysłowy [najlepiej na przemian] przywraca mi dobre samopoczucie. Od najmłodszych lat marzyłam o zamieszkaniu we Wrocławiu, zamieszkałam [kocham to miasto], które dało mi szansę rozwoju, oczywiście, poprzez pracę, oraz dzięki ludziom, których spotkałam na drodze zawodowej, którzy doceniali moją pracowitość, co mnie motywowało do jeszcze lepszej pracy, do ciągłego rozwijania swoich możliwości… otrzymując nowe obowiązki nigdy nie zapytałam 'za ile?', pytałam o charakter pracy i nawet jeżeli nia miałam 'zielonego pojęcia', jak to zrobić, pokonywałam strach i podejmowałam się nowego zadania. Tego typu zadania [owocnie wykonane] dawały mi największą satysfakcję [wspominając, uświadomiłam sobie, jak dużo dokonałam, oczywiście, oceniając możliwości 17-letniej dziewczyny opuszczającej dom rodzinny i samotnie ruszającej w świat].
Rozpoczęłam poszukiwanie opracowań dotyczących wartości pracy w Internecie - znalazłam książkę J.W.Gałkowskiego 'Człowiek Praca Wartości' - tytuł mnie zainteresował, chciałam ją kupić, nie było łatwo, dopiero kolega poprzez swoje kontakty ją znalazł. Chciałabym podzielić się fragmentami książki, przeplatając moimi doświadczeniami z przebiegu ostatnich lat pracy zawodowej po przejściu na emeryturę [wcześniejsze lata opisałam w postach].
xxx
Jak pisze Hegel [za: JW.Gałkowski, Człowiek Praca Wartości. KUL, Lublin 2012] …praca rozumiana jest jako zasadniczy sposób działania i tworzenia się człowieka [działanie i praca mnie stworzyły, dop. mój]. I dalej …przeżycia związane z pracą nie są jednoznaczne z odczuwaniem zmęczenia fizycznego i psychicznego. Nawet odczuwanie dużego zmęczenia, duży ubytek siły, może być połączone z przeżyciem radości, jeśli praca wykonana została owocnie oraz - jak pisze A.Kępiński - jeśli rozkaz został przyjęty za swój, a cel pracy został zrozumiany, czyli jeśli dokonał się w pracowniku proces internalizacji.
Doświadczenie wskazuje na wzajemne powiązania poszczególnych potrzeb, a więc na wewnętrzną ontyczną i psychofizyczną jedność człowieka. Subiektywne potrzeby przeżywane są jako brak (jako 'luka w łonie byt'?, jak mówi P.Ricoeur), jednakże bliższa ich analiza wskazuje, że oprócz potrzeb będących przejawem braku i domagających się uzupełniania, są również potrzeby wynikające z pewnego wewnętrznego 'nadmiaru', domagające się udzielania energii światu zewnętrznemu, Ukazują więc one człowieka nie tylko jako byt 'zużywający się' ale również jako źródło specyficznej energii [za: J.W.Gałkowski, Człowiek Praca Wartości. KUL, Lublin 2012].
Potrzeby przeżywane przez człowieka nie są czymś prostym, ale mają strukturę złożoną. Wymienić można kilka istotnych cech charakterystycznych potrzeb. Przede wszystkim układają się hierarchicznie ? istnieją potrzeby niższe i wyższe, w zależności od 'warstw' bytowych człowieka, które są ich pierwotnym źródłem. W zależności od wysokości przejawiają się z większą lub mniejszą mocą i z różną siłą naciskają na ośrodek dyspozycyjny w człowieku. Wskazuje to na pewną dwubiegunowość człowieka ? na istnienie w człowieku zarówno determinizmu, jak i wolności. W różny sposób wskazują na wartości, które je zaspokajają. Im są niższe i silniej przejawiające się, tym mniej jednoznacznie wskazują na wartości - przedmiotem ich jest raczej klasa niż wartości jednostkowe. Im są wyższe, tym klasa wartości jest węższa, aż do wskazania wartości jednostkowych, jak to jest w wypadku wartości najwyższych ? moralnych czy ściśle osobowych (np. w wypadku miłości). Należy również rozróżnić fakt występowania potrzeb od ich treści. To, że się przejawiają, jest związane raczej z biegunem deterministycznym, natomiast treść ich jest zależna od wolności człowieka.
Siła występowania potrzeby jest też zależna od tego, czy jest to potrzeba jednostkowa czy ujęta ogólnie (jako przejaw całej 'warstwy' człowieka). W pierwszym wypadku jest bardziej zależna od wolności, w drugim wydaje się konieczna. Niezaspokojenie w całości potrzeb jakiejś warstwy prowadzi do zniszczenia bytu ludzkiego, natomiast niekoniecznie jest tak przy niezaspokojeniu potrzeb jednostkowych. Co więcej, nie są one statyczne, ale ulegają rozwojowi lub regresowi, w zależności od sposobu ich zaspokajania [J.W.Gałkowski, tamże].
xxx
W oka mgnieniu minęło 12 lat od przejścia na wcześniejszą emeryturę, planowałam ten czas wykorzystać na opiekę nad Mamą, kontynuowanie badań związanych z otwartym przewodem doktorskim oraz pielęgnację działki. Mama zmarła, choremu mężowi ZUS nie przyznał renty, gdy mi zaproponowano dalszą pracę ani chwili nie zastanawiałam się - początkowo pracowałam w wymiarze połowy etatu, po ok 2 latach otrzymałam propozycję przyjęcia dodatkowych obowiązków - przyjęłam. Ponieważ nie miałam 60. lat, jeżeli przekroczyłam próg zarobków nadwyżki zabierał ZUS, podniosłam próg - ZUS odbierał z mojej emerytury ok. 500 zł miesięcznie. Pracowałam i czekałam na upragnione 60. lat i pełną emeryturę, tymczasem zmieniono mi wymiar zatrudnienia z etatu na 3/4 nie zmniejszając zakresu obowiązków i - straciłam 600,- zł - pracowałam ponad etat, nie korzystając z urlopu (urlop rozpisywałam będąc w pracy). Praca w czasie urlopu to był mój wybór - opieka nad mężem nie pozwalała na jakikolwiek wyjazd - praca i kontakt z ludźmi to był mój odpoczynek. Po czterech latach ponownie zaproponowano mi pełny etat, bardzo się ucieszyłam, nareszcie z nikim nie dzieliłam się swoimi zarobkami, przyjęłam nowe obowiązki, które były o wiele mniej stresujące, niż te, które wykonywałam dotychczas. Pomimo nadmiaru obowiązków służbowych oraz domowych, w tym braku odpoczynku, nie czułam zmęczenia, regenerowałam się na działce w weekend - opiekując się mężem i kosząc nasze 28 arów. Praca fizyczna na działce i świeże powietrze sprawiały, że wracałam do pracy z przyjemnością. Zresztą przez wszystkie lata pracy (50.) pracowałam podobnie (dodatkowo w soboty i niedziele) oraz nocami przepisywałam teksty początkowo na maszynie, później komputerze - wystarczały mi 4 godziny snu. Dopiero od momentu przejścia na wcześniejszą emeryturę zaprzestałam dorabiania w domu - opieka nad mężem oraz działka wypełniały mój czas po pracy.
Od roku mąż ze względu na zły stan zdrowia został przyjęty do ośrodka opiekuńczo-leczniczego, przez okres 7 miesięcy opłacałam jego pobyt (kredyt), obecnie przebywa w ośrodku na zasadach NFZ.
Od dzieciństwa odczuwałam brak miłości (rodziców), po przyjęciu Mamy do swojego mieszkania zaspokoiłam tę potrzebę [dzięki pracy, dzięki pełnemu zaangażowaniu w stworzenie Mamie godnych warunków życia], druga ciągle niezaspokojona, to praca, niekoniecznie zawodowa (mam tu na myśli działanie), ale bez zawodowej i środków z niej płynących nie można działać. Miałam szczęście pracować i odczuwać przyjemność, zawsze wykonywałam ją przy pełnym zaangażowaniu i wolności, dzięki własnej inwencji, a także wymianie doświadczeń z innymi. Praca podnosiła mnie z każdego 'psychicznego upadku' - opieka nad osobami chorymi i brak możliwości ich uzdrowienia - z 'dołka psychicznego' leczyły mnie obowiązki zawodowe i im były one trudniejsze, po wykonaniu przynosiły większą radość i nadawały sens życiu.
Pracuję nadal - moja potrzeba ciągle jest niezaspokojona - jeżeli mi zdrowie pozwoli i nadal będę potrzebna, chciałabym tę potrzebę zaspokajać do 70-tki i - szczęśliwie spłacić kredyt za pierwsze miesiące pobytu męża w ośrodku.
xxx
Istotnym przejawem istnienia człowieka jest współistnienie w nim dwóch przeciwstawnych tendencji: aktywności i bierności. Współistnienie ich polega nie tylko na istnieniu obok siebie. Są one złączone ze sobą i - co więcej - współwarunkują się. Dzięki tym dwom tendencjom człowiek transcenduje siebie, przekraczając nieustannie swoje obecne istnienie ku istnieniu o nowym wymiarze jakościowym, ku nowym wartościom, których jego istnienie nabiera i które konstytuują go - a więc jest to proces tworzenia się człowieka. Nie należy tego rozumieć jako tworzenie się nowej natury, ale jako proces uwarunkowany i wyznaczony zastaną strukturą ontyczną człowieka, jej możliwościami i odbywający się w ramach tych możliwości. Przekraczając nieustannie granice swojego zamknięcia jako układu względnie izolowanego, człowiek przekracza również granice swej aktualnej faktyczności, dążąc do tego, co jest poza izolacją, poza granicami przestrzennymi i czasowymi jego bytowości, dążąc ku światu, a przez to samo dążąc ku nowym wewnętrznym jakościom (wartościom). Oba te aspekty są ze sobą związane [J.W.Gałkowski, tamże].
Człowiek jako byt niesamowystarczalny skierowany jest ku temu, co zewnętrzne wobec niego. Istnieje jeszcze inny aspekt tego zagadnienia, nie tylko wynikający z relacji człowieka do świata, jak poprzedni, lecz z wewnętrznej struktury człowieka, z wewnętrznych relacji między niepełnością a tworzoną przezeń energią. Jest to wewnętrzne skierowanie człowieka do ?spełniania się?, do aktualizacji swojej potencjalności. Jest to istnienie wewnętrznej teleologii, 'ucelowienia'. Transcendowanie człowieka jest przejawem właściwej mu wewnętrznej energii bytowej ? poznawczej, dążeniowej, emotywnej, cielesnej. Człowiek jednakże nie jest niewyczerpalnym źródłem tej energii. Stąd konieczne jest sięganie ku zewnętrzności, co jest z jednej strony przejawem wewnętrznej energii, z drugiej zaś ? czerpaniem z zewnętrzności wartości podtrzymujących tę energię i wzbogacaniem jej źródła. Człowiek pozostawiony sam sobie ginie i jako byt biologiczny, i jako byt ludzki. Natomiast czerpanie z zewnątrz, bierne i aktywne otwarcie się na świat, pozwala na podtrzymanie swojego istnienia, a również na doskonalenie, na transcendowanie aktualnych struktur i wartości zewnętrznych. Aktywność w wydatkowaniu własnej energii służy nie tylko swojemu podtrzymaniu, ale podtrzymaniu i rozwojowi wewnętrznej bierności, chłonności, możliwości przyswajania sobie wartości zewnętrznych. I podobnie bierność, chłonność przyswajania służy również energii, podtrzymując i rozwijając ją. Współzależność ich polega współwarunkowaniu trwania i rozwoju. Zwiększenie energii życiowej, skierowanej na zewnątrz, relatywnie zwiększa możliwości i chłonność przyswajania. Jest to proces, który charakteryzuje po prostu życie ludzkie. Nie ma innej możliwości utrzymania istnienia i równowagi między człowiekiem a światem. Ustanie tego procesu wzajemnej wymiany oznacza po prostu śmierć [J.W.Gałkowski, Człowiek Praca Wartości. KUL, Lublin 2012].

Re: Człowiek Praca Wartości [za:J.W.Gałkowski]

: pt 09 kwie 2021 11:49
autor: Janina
Zbliżam się do 70. nadal pracuję, co prawda na ¾ etatu (takie są zasady zatrudniania emerytów – zmniejszenie zarobków a obowiązki pozostają bez zmian, znowu straciłam 700 zł) ale nie ma co narzekać, pracuję od 08.00 do 14.00, mogłam wybrać: praca lub emerytura, wybrałam pracę. Oczywiście, nie wiem jak długo będę potrzebna oraz, jak długo pozwoli mi zdrowie, jednak przekonałam się, że nie ma nic gorszego jak bezczynność – przez okres pobytu Męża w Ośrodku, pandemia, po raz drugi wpadłam w depresję [patrz: Indywidualne sposoby walki z depresją], udało mi się ponownie ją pokonać (wykorzystywałam przebyte doświadczenia) – dzisiaj wiem, że nie dla mnie kapcie, książka i telewizja, ponownie z depresji wyszłam dzięki pracy (niekoniecznie zawodowej, ale w dużej mierze także), pracy nad sobą – jazda samochodem przed siebie, latem praca na działce, zimą długie spacery, tv i książka od czasu do czasu (przy depresji brak możliwości skupienia się).
Pandemia - zakaz odwiedzin w Ośrodku, nie widziałam Męża przez ok. pół roku, w szpitalu zdążyłam się z Nim pożegnać, następnego dnia zmarł.
Mój Brat przebywał także w Domu Opieki Społecznej, telefonicznie skontaktowałam się z DPS z pytaniem o możliwość odwiedzin, otrzymałam informację, że zmarł i został pochowany przez DPS, nikt mnie nie poinformował, chciałam Go pochować blisko Rodziny... odnalazłam grób i zapaliłam światełko.
Na prośbę znajomego przez Internet odnalazłam groby jego bliskich, i… dowiedziałam się o śmierci mojego pierwszego Męża (biologiczny Ojciec moich dzieci), nikt nie zawiadomił o Jego śmierci młodszego syna… znalazłam grób i pomimo trudnych wspomnień [czyt. Niedawna przeszłość i teraźniejszość], wspólnie z synem zapalimy światełko.
Miniony czas i ten obecny, tak pełen różnorodności… niepewny dla młodego pokolenia a jednocześnie tak „dziwny”, żeby nie użyć słowa przerażający dla starszego pokolenia sprawił, że, jak pisze J.Gauthier, towarzyszyły mi symptomy samotności, wątpliwości, braku ufności we własne siły, kompletny brak przyjemności w robieniu tego, co robiłam dotychczas, ambiwalencja, trudność rozeznania, czego chcę, znużenie, świadomość śmierci, wielka potrzeba duchowości, noc wiary. Kryzys dotknął wszystkich poziomów mojego istnienia: fizycznego, psychicznego, społecznego, zawodowego, duchowego.
Jeśli jest coś, czego los mnie nauczył, to z pewnością tego, że nigdy nie jest za późno, by zacząć od nowa, znowu wyruszyć w drogę, przejść od lęku do nadziei…
Spróbuję, jak wspomina Jean Cocteau, przystosować się już nie do świata zewnętrznego, lecz do swojego świata wewnętrznego:
I oto jestem teraz na półmetku życia.
Siedzę mocno jak w siodle na mym pięknym gmachu.
Po obu stronach domu wiedzę ten sam krajobraz.
Lecz nie jest on przystrojony w tę samą porę roku.
W wieku dojrzałym siedzimy mocno na gmachu naszego życia. Krajobraz po obu jego stronach jest taki sam, lecz nie są to te same pory roku. Pierwsza część życia jest porą narzuconą z zewnątrz, jest wyidealizowanym obrazem "ja". Druga część odpowiada okresowi wewnętrznemu, lepiej dostosowanemu do obecnej sytuacji.
Z jednej strony jest przeszłość, z drugiej przyszłość, gdzie człowiek "wydaje owoc w swoim czasie, a liście jego nie więdną.
Jednak to "posadowienie", ze skronią zwieńczoną laurami przeszłości lub bez nich, jest stanem bardzo tymczasowym. Żyjemy w społeczeństwie widowiska i rozrywki, w którym największą rozkoszą jest pokazać się w telewizji, często ze szkodą dla prawdy. To tak, jakby inni brali odpowiedzialność za naszą egzystencję...

Re: Człowiek Praca Wartości [za:J.W.Gałkowski]

: czw 05 sty 2023 10:14
autor: Janina
Jeśli jest coś, czego los mnie nauczył, to z pewnością tego, że nigdy nie jest za późno, by zacząć od nowa, znowu wyruszyć w drogę, przejść od lęku do nadziei…
Spróbuję, jak wspomina Jean Cocteau, przystosować się już nie do świata zewnętrznego, lecz do swojego świata wewnętrznego:
I oto jestem teraz na półmetku życia.
Siedzę mocno jak w siodle na mym pięknym gmachu.
Po obu stronach domu wiedzę ten sam krajobraz.
Lecz nie jest on przystrojony w tę samą porę roku.
Przez prawie rok (w marcu 2022 zgłosiłam przełożonemu, że w kwietniu 2023 odchodzę na emeryturę) przystosowywałam się do swojego świata wewnętrznego, planowałam jak będę żyć, cieszyłam się (53 lata pracy zawodowej), przygotowywałam działkę na mój pobyt od marca do października, marzyłam… nareszcie będę miała czas dla siebie – krajobraz, kwiatki, pisanie i pies (suczka, owczarek niemiecki). Tymczasem w listopadzie otrzymałam pismo z sądu o moim uczestnictwie w spłacie długów po zmarłym bracie (ponad 100 tysięcy), szok, ogarnął mnie gniew i frustracja…moje plany legły w gruzach, musiałam wrócić do świata zewnętrznego, ponownie wyruszyć w drogę, obronić się, aby to zrobić potrzebna mi praca, środki z emerytury są zbyt małe, aby godnie żyć i ponosić opłaty sądowe. Człowiek, praca, wartości... to prawda człowiek potrzebuje pracy, żeby utrzymać swoich bliskich i siebie, jednocześnie się rozwija, kształtuje siebie, byłam przekonana, że ten etap życia mam za sobą. Ostatnie lata w pracy sprawiały, że czułam się niedowartościowana, obowiązki służbowe wykonuję nadal sumiennie i odpowiedzialnie, brakowało mi odrobiny docenienia, zauważenia... niestety, tak dzieje się w przypadku dorabiających emerytów… brak nagradzania i doceniania powoduje, że czuję się bardzo umniejszona, zachowanie pozostaje pod silnym wpływem uczuć. Kiedy natomiast jestem nagradzana, kwitnę i się rozwijam – staję się kimś interesującym, czyżby ten czas minął, muszę spróbować…
Gdy zwróciłam się do przełożonego o dalszą pracę, ku mojemu zaskoczeniu zgodził się. Mój przełożony, z którym pracuję ponad 20 lat, jest bardzo wymagający, praca musi być wykonana solidnie i szybko, czasami myślałam, że jest nieludzki, a tymczasem okazał się człowiekiem widzącym problemy innych, szef pragnący doprowadzić swoje przemyślenia (w kierowaniu instytucją) do sukcesu. Czasami różniliśmy się w ocenie sytuacji, lecz nie umniejsza to szacunku, jakim go darzę. Dalsza praca (płaca) pozwala wierzyć, że uda mi się przejść od lęku do nadziei.. udowodnić w sądzie, że nic nigdy nie otrzymałam od Rodziców ani Rodzeństwa i, że zdążę zrealizować swoje marzenia na działce, na psa chyba będzie za późno. Jestem osobą po siedemdziesiątce, odczuwam ograniczenia fizyczne, kocham swoją działkę, czuję się oszukana, gdy w weekendy nie mogę znaleźć czasu żeby wykosić, zajrzeć do wszystkich krzewów, podlać młode pędy, wyrwać kilka chwastów, opylić jedne rośliny i dolać innym odpowiedniego nawozu. Moja działka stawia przede mną to samo intrygujące pytanie, na które starałam się odpowiedzieć w życiu zawodowym. Jakie są warunki efektywnego rozwoju? Rezultaty jakie osiągam w pielęgnacji działki, są widoczne znacznie szybciej, niezależnie od tego, czy są porażkami czy sukcesami, frustracje natomiast pojawiają się równie szybko jak w życiu. Jednak jeżeli dzięki cierpliwej, rozumnej i pełnej wyrozumiałości trosce uda mi się stworzyć warunki, które pozwolą wyrosnąć rzadkim lub pięknym krzewom, czuję taką samą satysfakcję, jaka towarzyszyła mi podczas wspomagania rozwoju dzieci, czy też podczas opieki nad Mamą i Mężem.
Po raz kolejny w moim życiu praca okazała się zbawienna – to tak, jakby na powierzchnię całkowicie zastygłego w bezruchu stawu ktoś rzucił kamyk, rozchodzące się zaś wokół fale wywarły wpływ, którego nie sposób pojąć, obserwując sam kamień – ów kamyczek to ja, poczułam, że posiadam w sobie zasoby pozwalające na pokonanie kolejnego życiowego zakrętu.

Re: Człowiek Praca Wartości [za:J.W.Gałkowski]

: śr 08 mar 2023 10:00
autor: Janina
Myśli, aforyzmy Antoniego Kępińskiego nt. pracy [A.Kępiński, Autoportret człowieka]

Praca jest jednym z najważniejszych może sposobów realizowania siebie, wyzyskania możliwości, które w sobie się wyczuwa [mój dopisek potwierdzam swoim życiem]

Aktywność ustroju, wyrażająca się w pracy, jest aktywnością najwyższego rzędu, gdyż w niej porządek własny zostaje narzucony otaczającemu światu.

Pokonywanie samego siebie jest może największym wysiłkiem, jaki praca stawia przed człowiekiem, jest też jednocześnie szkołą charakteru.

W pracy wysiłek koncentruje się na samym procesie przekształcania.

Praca jest jednym ze sposobów zespolenia się z otoczeniem.

Homo faber kształtuje swoje widzenie świata według narzędzia, którym ten świat zdobywa.

Choć człowiek niejednokrotnie narzeka na pracę, nie może się bez niej obejść.

Praca wykonywana wbrew własnemu przekonaniu, z poczuciem jej bezsensu, jest niezwykle nużąca, gdyż oprócz wysiłku związanego z samą pracą dochodzi mobilizacja ustroju związana z postawą agresywną.

Jeśli to, co robię, nie ma sensu, to sam też sensu nie mam.

Większą radość daje zdobycie szczytu górskiego po kilkugodzinnej intensywnej wspinaczce niż po kilkuminutowej jeździe kolejką linową.

Każdy wysiłek włożony w pracę jest wkładem w ogólnoludzki i swoiście nieśmiertelny zbiór informacji, stanowiących kulturę.