Rozmowy o przemijaniu...
: sob 02 gru 2006 11:03
Co to jest śmierć? Na to pytanie nie ma odpowiedzi, gdyż ze śmiercią kończy się też nasz świat. Kierkegaardowska religijna sfera życia daje człowiekowi odpowiedź na pytanie, czym jest śmierć; jest ona momentem rozpoczęcia nowego życia, zmartwychwstaniem w pełniejszym bycie. W sferze tej więc spełnia się rytm śmierci i zmartwychwstania, charakterystyczny dla wszelkiego życia.
Narodziny i śmierć są granicami zamykającymi życie wszelkich żywych istot, a także człowieka. Świat ludzki, to co widzimy, przeżywamy, czym się cieszymy i co wywołuje u nas lęk i cierpienie, zaczyna się budować od momentu narodzin (a może już od momentu poczęcia), a ulega całkowitej destrukcji w chwili śmierci. Śmierć jest końcem wszystkiego, kończy się nasze życie, a z nim nasz świat. Dlatego słusznie uważa się, że lęk w swej istocie – mimo różnych postaci, jakie przybiera – jest zawsze lękiem przed śmiercią. Śmierci człowiek nie może zwyciężyć, jest ona silniejsza od niego, a ona jest kresem wszystkiego, wszystko traci swój sens. W tym aspekcie czekającej nas śmierci dewaluują się wartości budowane przez nas w ciągu życia. Nasz świat, który wydaje się tak rzeczywisty i stabilny, staje się bańką mydlaną, złudą, która rozpływa się w momencie śmierci. Może więc słusznie uważa się, że tłem ludzkiej egzystencji jest lęk przed śmiercią? [A. Kępiński, Dekalog]
Z badań przeprowadzonych przez A. Widerę-Wysoczańską wynika, że niektóre badane przez autorkę kobiety od wczesnego dzieciństwa przeżywały żal po przewidywanej stracie własnego życia [ Rozmowy o przemijaniu. Hermeneutyczna analiza psychologiczna doświadczeń człowieka. Wrocław 2000]. Kobiety wstydziły się uczuć związanych ze śmiercią, ponieważ inni ludzie się do nich nie przyznają, choć często tak bardzo jest im potrzebna rozmowa na ten temat. Badane mówiły, że w swej młodości i życiu dorosłym przeżywały destrukcyjność śmierci, wówczas gdy obawiały się utraty własnej aktywności, kontroli nad życiem, relacji międzyludzkich i sensu życia. W młodości śmierć widziały głównie jako destruktora ciała i aktywności. Śmierć widziana przez osoby dorosłe określana jest jako zjawisko uniwersalne, naturalne prawo przyrody wzbudzającej jednak lęk, smutek i poczucie braku sensu. Połowa badanych przez autorkę kobiet miała wrażenie, że ich życie jest zdeterminowane śmiercią jako nieuchronnym, nieodwracalnym i niepotrzebnym fatum [A. Widera-Wysoczańska]. W podobny sposób przeżywałam własną śmierć w trakcie choroby [Indywidualne sposoby walki z depresją]. Rzeczy ważne w obliczu śmierci to nauka i praca, piękno, podróże i wiara, a także ludzie i relacje z nimi. Tracą na wartości drobiazgi i rzeczy materialne. Ważne od dzieciństwa staje się intensywne życie wypełniające czas maksymalnie i dbanie o swój stan psychiczny. Subiektywne poczucie przemijania i szybko uciekającego czasu zmusza osoby dorosłe do pośpiechu w życiu oraz do analiz własnego postępowania. Konstrukcja w życiu dorosłego człowieka to także podjęcie odpowiedzialności za własne życie, zrozumienie siebie, śmierci i świata z jednoczesnym dbaniem o dobre kontakty z ludźmi. Często pojawia się lęk o własną przyszłość i starość, pobudzający do takiego kształtowania życia, które pozwoli zapewnić sobie spokojną przyszłość. Łączy się to z dbałością o życie: „interesuje mnie przyszłość, jak wykorzystać to, co zostało?”
Problemem przemijania człowieka zainteresowałam się od chwili podjęcia się opieki nad Mamą. Myślę, że Mama czuła zbliżający się kres Jej życia. Być może podjęła próbę nawiązania dobrych kontaktów ze mną, na które nigdy nie miała czasu. Czasami myślę, że uczyniła dla własnego spokoju: wiedziała, że jestem w chwili obecnej Jej potrzebna, a w przyszłości pomogę rodzeństwu – czy tak było nie wiem, wolę myśleć, że chciała ze mną być i mnie kochała. A co najważniejsze, stojąc przy grobie rodziców odpoczywam, czuję się spełniona, często wspominając historyjkę o chłopcu: "gdy był w czwartej klasie mówił: tata jest mądry, ale wszystkiego nie wie. Gdy był na uniwersytecie: tata nic nie wie, to ciemna masa. Gdy się ożenił i przyszły kłopoty, pomyślał, kogo się poradzić. Chyba taty, bo coś ten stary wie, choć niewiele. Gdy przyszły dzieci i było więcej kłopotów, pomyślał: „stary dużo wie, choć wszystkiego nie wie. Gdy tata umarł, wtedy powiedział: tata umarł. Szkoda. Tata wszystko wiedział”.
Narodziny i śmierć są granicami zamykającymi życie wszelkich żywych istot, a także człowieka. Świat ludzki, to co widzimy, przeżywamy, czym się cieszymy i co wywołuje u nas lęk i cierpienie, zaczyna się budować od momentu narodzin (a może już od momentu poczęcia), a ulega całkowitej destrukcji w chwili śmierci. Śmierć jest końcem wszystkiego, kończy się nasze życie, a z nim nasz świat. Dlatego słusznie uważa się, że lęk w swej istocie – mimo różnych postaci, jakie przybiera – jest zawsze lękiem przed śmiercią. Śmierci człowiek nie może zwyciężyć, jest ona silniejsza od niego, a ona jest kresem wszystkiego, wszystko traci swój sens. W tym aspekcie czekającej nas śmierci dewaluują się wartości budowane przez nas w ciągu życia. Nasz świat, który wydaje się tak rzeczywisty i stabilny, staje się bańką mydlaną, złudą, która rozpływa się w momencie śmierci. Może więc słusznie uważa się, że tłem ludzkiej egzystencji jest lęk przed śmiercią? [A. Kępiński, Dekalog]
Z badań przeprowadzonych przez A. Widerę-Wysoczańską wynika, że niektóre badane przez autorkę kobiety od wczesnego dzieciństwa przeżywały żal po przewidywanej stracie własnego życia [ Rozmowy o przemijaniu. Hermeneutyczna analiza psychologiczna doświadczeń człowieka. Wrocław 2000]. Kobiety wstydziły się uczuć związanych ze śmiercią, ponieważ inni ludzie się do nich nie przyznają, choć często tak bardzo jest im potrzebna rozmowa na ten temat. Badane mówiły, że w swej młodości i życiu dorosłym przeżywały destrukcyjność śmierci, wówczas gdy obawiały się utraty własnej aktywności, kontroli nad życiem, relacji międzyludzkich i sensu życia. W młodości śmierć widziały głównie jako destruktora ciała i aktywności. Śmierć widziana przez osoby dorosłe określana jest jako zjawisko uniwersalne, naturalne prawo przyrody wzbudzającej jednak lęk, smutek i poczucie braku sensu. Połowa badanych przez autorkę kobiet miała wrażenie, że ich życie jest zdeterminowane śmiercią jako nieuchronnym, nieodwracalnym i niepotrzebnym fatum [A. Widera-Wysoczańska]. W podobny sposób przeżywałam własną śmierć w trakcie choroby [Indywidualne sposoby walki z depresją]. Rzeczy ważne w obliczu śmierci to nauka i praca, piękno, podróże i wiara, a także ludzie i relacje z nimi. Tracą na wartości drobiazgi i rzeczy materialne. Ważne od dzieciństwa staje się intensywne życie wypełniające czas maksymalnie i dbanie o swój stan psychiczny. Subiektywne poczucie przemijania i szybko uciekającego czasu zmusza osoby dorosłe do pośpiechu w życiu oraz do analiz własnego postępowania. Konstrukcja w życiu dorosłego człowieka to także podjęcie odpowiedzialności za własne życie, zrozumienie siebie, śmierci i świata z jednoczesnym dbaniem o dobre kontakty z ludźmi. Często pojawia się lęk o własną przyszłość i starość, pobudzający do takiego kształtowania życia, które pozwoli zapewnić sobie spokojną przyszłość. Łączy się to z dbałością o życie: „interesuje mnie przyszłość, jak wykorzystać to, co zostało?”
Problemem przemijania człowieka zainteresowałam się od chwili podjęcia się opieki nad Mamą. Myślę, że Mama czuła zbliżający się kres Jej życia. Być może podjęła próbę nawiązania dobrych kontaktów ze mną, na które nigdy nie miała czasu. Czasami myślę, że uczyniła dla własnego spokoju: wiedziała, że jestem w chwili obecnej Jej potrzebna, a w przyszłości pomogę rodzeństwu – czy tak było nie wiem, wolę myśleć, że chciała ze mną być i mnie kochała. A co najważniejsze, stojąc przy grobie rodziców odpoczywam, czuję się spełniona, często wspominając historyjkę o chłopcu: "gdy był w czwartej klasie mówił: tata jest mądry, ale wszystkiego nie wie. Gdy był na uniwersytecie: tata nic nie wie, to ciemna masa. Gdy się ożenił i przyszły kłopoty, pomyślał, kogo się poradzić. Chyba taty, bo coś ten stary wie, choć niewiele. Gdy przyszły dzieci i było więcej kłopotów, pomyślał: „stary dużo wie, choć wszystkiego nie wie. Gdy tata umarł, wtedy powiedział: tata umarł. Szkoda. Tata wszystko wiedział”.